Otworzył sklep kluczem od swojego domu
Dużo pracy przysporzył policjantom z Babiaka pewien 29 letni mieszkaniec tamtejszej gminy. W ciągu niespełna kilkudziesięciu dni mężczyzna aż trzykrotnie był zatrzymywany za kradzieże i włamania. Nie pomógł nawet policyjny dozór jaki po ostatnim włamaniu zastosował wobec niego prokurator.
Dużo pracy przysporzył policjantom z Babiaka pewien 29 letni mieszkaniec tamtejszej gminy. W ciągu niespełna kilkudziesięciu dni mężczyzna aż trzykrotnie był zatrzymywany za kradzieże i włamania. Nie pomógł nawet policyjny dozór jaki po ostatnim włamaniu zastosował wobec niego prokurator.
Kiedy pod koniec września 29 latek został zatrzymany za włamanie do sklepu w Babiaku, policjantom wydawało się, że przestępca na pewien czas się uspokoi. Tymczasem stało się wręcz odwrotnie. Nie minął miesiąc a już dał o sobie znać i to dwukrotnie.
Gdy 29 października rano właścicielka sklepu spożywczo - przemysłowego w Mchowie zastała w nim otwarte drzwi i rozsypaną w przedsionku kawę, natychmiast powiadomiła Policję. Użyty przez mundurowych trapiący pies doprowadził do sąsiadujących ze sklepem zabudowań, w których mieszka 29 latek. Podczas przeszukania policjanci znaleźli poukrywane w różnych miejscach artykuły, które zrabował. W trakcie przesłuchania przyznał się, że to on złożył nocną wizytę w sklepie. Nie miał też większych kłopotów z dostaniem się do środka ponieważ klucz do drzwi jego domu pasował również do drzwi do sklepu. Policjanci podejrzewają, że już wcześniej korzystał z tego dziwnego zbiegu okoliczności. Między innymi za to włamanie prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór.
Zanim jednak zdążył się pierwszy raz zameldować w babiackim posterunku, funkcjonariusze przewieźli go tam sami. Okazało się bowiem, że 01 mają po godz. 17.00 w Bogusławicach w gm. Babiak wykorzystując nieuwagę sprzedawczyni ukradł pieniądze ze sklepowego utargu. Najpierw zakupił w sklepie dwie butelki denaturatu potem odczekał aż nie było klientów i poprosił sprzedawczynię o pożyczenie szklanki. Kiedy kobieta poszła na zaplecze on z szuflady zabrał 600 zł. i uciekł. Ekspedientka zauważyła brak gotówki kiedy wydawała pieniądze kolejnemu klientowi. Z ustaleniem złodzieja nie było najmniejszych kłopotów, kobieta go znała. Wizyta mundurowych w domu 29 latka jednoznacznie potwierdziła jego związek z przestępstwem, część gotówki zdążył już spieniężyć, to czego nie wydał miał przy sobie a resztę funkcjonariusze znaleźli ukryte pod wykładziną w pokoju. Z ukradzionych 600 zł. właścicielka odzyskała blisko 370.
Pijanego zwolennika cudzego mienia zatrzymano w Izbie Wytrzeźwień. Dziś kolejny raz stanie przed prokuratorem, a może nawet przed sądem, tym razem środek zapobiegawczy nie będzie już pewnie tak łagodny.