Kolizja widmo.
Data publikacji 08.04.2010
Zarzuty oszustwa dla właściciela firmy transportowej, pomocnictwa przy oszustwie dla agenta ubezpieczeniowego oraz poświadczenia nieprawdy dla diagnosty. To efekt zakończonego przez policjantów zajmujących się przestępczością gospodarczą, dochodzenia w sprawie wyłudzenia odszkodowania za fikcyjną kolizję.
Zarzuty oszustwa dla właściciela firmy transportowej, pomocnictwa przy oszustwie dla agenta ubezpieczeniowego oraz poświadczenia nieprawdy dla diagnosty. To efekt zakończonego przez policjantów zajmujących się przestępczością gospodarczą, dochodzenia w sprawie wyłudzenia odszkodowania za fikcyjną kolizję.
Przez ponad trzy miesiące, policjanci z Koła
zajmujący się przestępczością gospodarczą wyjaśniali sprawę wyłudzenia od
jednego z towarzystw ubezpieczeniowych ponad 50 tys. zł. tytułem odszkodowania za
uszkodzenie ciągnika siodłowego man. Informację o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
przekazała poszkodowana firma ubezpieczeniowa pod koniec listopada 2009 r. W
trakcie kompletowania dokumentacji odszkodowawczej już po wypłaceniu pieniędzy,
towarzystwo ubezpieczeniowe dopatrzyło się pewnych nieprawidłowości, między
innymi braku zdjęć samochodu, które winny być załączone do umowy
ubezpieczeniowej auto casco.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania od wyjaśniania okoliczności
rzekomej kolizji, która według właściciela miała miejsce w lipcu 2009 r. Już
wówczas pokrętne i niejasne tłumaczenia właściciela firmy transportowej dały
funkcjonariuszom podstawę do podejrzeń, że sprawa zawiera kilka znaków
zapytania, tym bardziej, że lipcowa kolizja nie została zgłoszona na policję. Kiedy sprawdzono policyjne bazy zawierające
dane dotyczące zdarzeń drogowych okazało się, że samochód przewoźnika uległ
kolizji w Kole ale w maju a nie dwa miesiące później jak
twierdził przewoźnik. Właśnie podczas majowego zdarzenia kolscy policjanci
zabrali dowód rejestracyjny od TIR-a. Idąc tym tropem ustalono, że bez
naprawiania uszkodzeń 10 dni po majowej kolizji fikcyjnie w jednej ze stacji
diagnostycznych na terenie powiatu konińskiego diagnosta zamieszany w sprawę przeprowadził
badanie TIR-a i w taki sposób odzyskano dowód rejestracyjny, który był
konieczny do zrealizowania dalszego planu. Ustalono też, że diagnosta jest
blisko spokrewniony z właścicielem firmy transportowej. Korzystając z pomocy
zaprzyjaźnionego agenta ubezpieczeniowego właściciel ciężarówki następnego dnia
po fikcyjnym badaniu technicznym zawarł umowę ubezpieczenia auto casco.
Oczywiście samochód nadal pozostawał nienaprawiony. Na początku lipca powiadomił
towarzystwo ubezpieczeniowe o kolizji i złożył dokumenty o odszkodowanie. Niczego
nie podejrzewając firma wypłaciła ponad 50 tys.zł. Policjanci skrupulatnie
gromadzili dowody w sprawie, między innymi uzyskano bilingi rozmów
telefonicznych osób zamieszanych w przestępczy proceder. Obalono nawet
tłumaczenia 29 letniego przewoźnika jakoby auto po majowej kolizji zostało naprawione
i prowadzono nim usługi. Tymczasem w zabezpieczonej przez policjantów
dokumentacji firmy nie znaleziono żadnego potwierdzenia jego wyjaśnień, brak
było tarczek tachografów czy faktur z tego okresu. Właściciel ciągnika
siodłowego 29 letni mieszaniec powiatu kolskiego usłyszał zarzut oszustwa, 34 letni agent
ubezpieczeniowy z Koła pomocnictwa przy oszustwie
oraz poświadczenia nieprawdy natomiast 33 letni diagnosta usłyszał zarzut
poświadczenia nieprawdy. Sprawa z aktem oskarżenia trafi do sądu. Oszustwo zagrożone
jest karą do 8 a poświadczenie nieprawdy do 5 lat pozbawienia wolności,
dodatkowo agent ubezpieczeniowy oraz diagnosta mogą stracić swoje uprawnienia.