Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Bił żonę gumowym wężem

Data publikacji 26.02.2010

Zarzuty znęcania się nad żoną ze szczególnym okrucieństwem oraz nie udzielenia jej pomocy usłyszał w minionym tygodniu 59 letni mieszkaniec Koła. Mężczyzna bił soją małżonkę kawałkiem gumowego węża po całym ciele. W środę Sąd zadecydował o jego aresztowaniu.

uniwersalnyZarzuty znęcania się nad żoną ze szczególnym okrucieństwem oraz nie udzielenia jej pomocy usłyszał w minionym tygodniu 59 letni mieszkaniec Koła. Mężczyzna bił soją małżonkę kawałkiem gumowego węża po całym ciele. W środę Sąd zadecydował o jego aresztowaniu.

W niedzielę po południu dyspozytor pogotowia ratunkowego zawiadomił, że w jednym z mieszkań przy ul. Wschodniej w Kole ujawniono zwłoki 57 letniej kobiety. Na miejscu zdarzenia policjanci zastali jej męża oraz sąsiadkę, która powiadomiła służby ratownicze. Według jej zeznań zadzwoniła ponieważ mąż zmarłej przyszedł do niej i po porostu powiedział, że jego żona chyba nie żyje. Prokurator i śledczy pracujący na miejscu ustali, że kobieta od dłuższego czasu nadużywała alkoholu ponadto chorowała psychicznie. Na jej ciele ujawniono kilkadziesiąt podłużnych siniaków. Podczas rozmowy mąż potwierdził, że bił żonę gumowym kawałkiem węża, robił to kilkakrotnie np. dla tego aby wymóc na niej odpowiednie zachowanie albo za źle przygotowany posiłek.  

 

waz
 

 

W dniu, w którym została znaleziona też kilkakrotnie ją uderzył jak stwierdził dla tego że nie chciała się podnieść z podłogi na łóżko. Mężczyzna w ciągu kilku godzin co najmniej dwukrotnie wychodził z domu a następnie do niego wracał ponieważ żona cały czas leżała w takiej samej pozycji podejrzewając że może nie żyć poszedł i powiedział o tym sąsiadce. Mąż w chwili zatrzymania miał ponad 1,66 promila. Sekcja zwłok zmarłej kobiety oraz odpowiednie ekspertyza mają dać odpowiedź na pytanie czy śmierć kobiety była spowodowana jej schorzeniami czy przyczynił się do tego jej współmałżonek. Na wniosek Policji Prokuratury sąd aresztował go na 3 miesiące.  

Powrót na górę strony